sobota, 5 lipca 2014

Prolog.







 Hej, jestem Majka, a oto właśnie moja historia…



25 maj, Londyn.


Właśnie zabrzmiał ostatni gwizdek sędziego, który zburzył marzenia Borussen o zdobyciu pucharu Ligi Mistrzów. Czegoś, na co zapracowali całym swoim sercem i umiejętnościami.  Pokazali, ze nawet z grupy śmierci można wyjść na pierwszym miejscu, a w każdym kolejnym meczu udowadniali, ze zasługują na to trofeum. Nadal nie wierzyłam  w to wszystko co się stało. Jeszcze kilka minut temu wszystko wskazywało na dogrywkę, ale strzał Arjena pogrzebał nadzieję moją, jak i zarówno reszty kibiców. Będąc w ogromnym szoku wybiegłam  przed stadion, usiadłam na ławce i najzwyczajniej w świecie rozpłakałam się. Nie byłam zła na piłkarzy. Wiedziałam, że dali z siebie wszystko, zostawił serce na boisku, a to się przecież najbardziej liczy.
Kryjąc twarz w dłoniach płakałam. Musiałam  wyjść. Nie mogłam patrzeć na smutne twarze swoich ulubieńców. Serce rozdzielało mi się na milion kawałeczków widząc łzy w ich oczach. Było już tak blisko. Brakowało dosłownie kilku minut do dogrywki. Tego wieczoru Dortmund maił się stać najlepszym klubem Europy.. Własnie.. miał..
Nagle, poczułam jak ktoś przysiada się do mnie, a po chwili obejmuje.
- Nie płacz, jeszcze kiedyś zdobędziemy Champions League – usłyszałam głos chłopaka
- Wiem, wierzę w chłopaków, ale.. teraz było tak blisko – powiedziałam nadal nie spoglądając na rozmówcę
- Nie płacz już, proszę – powiedział – Uśmiechnij się, takiej ładnej dziewczynie na pewno z uśmiechem będzie do twarzy. Proszę – podał mi swoja bluzę widząc jak drżę.
- Ale bajerujesz…  I wcale nie jestem ładna –zakładając bluzę spojrzałam na niego i zaniemówiłam – O matko ty jesteś… dlaczego nie jesteś z resztą chłopaków?
- Bo zobaczyłem samą Ciebie tutaj. Wiesz, że już po północy? – spojrzał mi prosto w oczy –I JESTEŚ bardzo ładna – zaakcentował drugie słowo, po czym zbliżył się do moich ust
- Moritz, idziesz już? Klopp się niecierpliwi – usłyszał wołanie Marco
- Przepraszam, ja nie mogę – powiedziałam, wstałam z ławki i pobiegłam przed siebie
- Powiedz mi przynajmniej jak masz na imię! – zawołał, lecz nie uzyskał już odpowiedzi







`***`
Hej,
Postanowiłam ruszyć z oto takim projektem. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Pozostaje mi tylko życzyć miłego czytania!
Buziole :***


1 komentarz:

  1. Aaaaaaaaaa!!! Czytam prolog po raz setny i myślę, że to ja tak spotykam Mo*.* Choć tamtego dnia leżałam chłopakowi na kolanach i wylewałam łzy;(((
    Lecę na pierwszy rozdział, bo prolog jest piekny jak kazde Twoje dzieło:*
    Pozdrowiam Dagrasia :**

    OdpowiedzUsuń