czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 4










 Majka, przecież ja Cię kocham! 









Przyjaźń to niesamowita więź, która łączy co najmniej dwoje ludzi. Przyjaciel, to osoba, której możesz bezgranicznie zaufać, powierzyć jej wszystkie swoje smutki i sekrety. Przy przyjaciołach możesz się zachowywać tak jak chcesz. Nie musisz niczego grac, nikogo udawać, a kiedy zechcesz zamaskować swoje smutki on i tak wie, że coś jest nie tak. Przyjaźń to coś niesamowitego, czego każdy z nas powinien doświadczyć. Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapominają jak latać. Przy przyjaciołach możesz robić największe głupoty i masz pewność, że Cie nie wyśmieją. Co więcej..   się z Tobą wygłupiać! Przeżyłam tyle wspaniałych chwil z Tomkiem… A to, że znalazł sobie dziewczynę musi przekreślić wszystko pomiędzy nami? Po długach namysłach pomyślałam, ze odwiedzę go.  W końcu to był mój przyjaciel. To ze był z Nicole to jego sprawa. Przecież ma prawo do szczęścia, a ja nie mogłam mu w tym przeszkadzać.




- Cześć Tomuś – przywitałam się jak zwykle. Byłam nieco zdziwiona brakiem Nicole u Tomka, ale tłumaczyłam to sobie jej obecnością w pracy
- Cześć Majuś – przywitał się równie słodko
- Jak się czujesz?  - zapytałam troskliwie
- Całkiem dobrze, jutro powinni mnie wypisać.
- To wspaniale
- A co? Stęskniłaś się już za mną?
- Nie mam kogo w FIFE Niszczyc – wytknęłam mu język – przyniosłam Ci pomarańcze, Twój ulubiony sok wiśniowy…
- Majka, wiesz, że musimy pogadać?
-…mam też jabłka…
- Majka!
- Wafelki… nie zabrałam Man…
- Majka, porozmawiajmy – przerwał mi.
- Przecież ciągle mówię do Ciebie
- Wiesz o co mi chodzi…
- Tomek, jesteśmy dorośli, tak? Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. Mogłeś tylko uprzedzić, że jesteś z Nicole – starałam się to powiedzieć jak najbardziej przekonująco, lecz nie wiedziałam czy mi to do końca wyszło.
- Majka, ale ja i Nicole…
- Kochany, masz prawo być szczęśliwy. Ja nie ma  nic do waszego związku – skłamałam
- Ale właśnie.. my nie jesteśmy razem
- Co? Ale wy wczoraj.. ja widziałam was.. – mówiłam zdezorientowana – z resztą nie ważne. To Twoje życie, nie powinnam się w nie mieszać
- Przecież Ty jesteś częścią mojego życia  czy chcesz czy nie ja Cię będę w nie mieszał, bo jesteś dla mnie strasznie ważna. To z Nicole wczoraj nic nie znaczyło. Ona rzuciła się na mnie akurat wtedy, gdy weszłaś. Chciałem za Toba pójść, ale zobacz: Te wszystkie kabelki nie pozwoliły mi na to. Na dodatek ta wariatka powiedziała lekarzom, że jest moją dziewczyną!
- Mi powiedziała to samo, ale nie wierzyłam, dopóki nie zobaczyłam Was razem.
- Zapomnij o tym..
- Tomuś, no już spokojnie, bo Ci się jeszcze pogorszy.
- Majka, chodzi o to, że to dla mnie ważne, abyś nie wierzyła temu.
- Dlaczego? – zapytałam zdziwiona
- Bo.. Ja może nie powinienem tego mówić, ale podobasz mi się. Ciągle jesteś skupiona na tym swoim Leitnerze, ze nie widzisz jak ja bardzo się staram. Tak bardzo chciałbym,  żebyś choć raz spojrzała na mnie tak, jak patrzysz na niego, żebyś pomyślała o mnie tak, jak myślisz o mnie, żebyś… - mówił do mnie, a ja wtedy zdałam sobie sprawę z tego wszystkiego. Miałam obok siebie faceta, który kochał mnie nad życie, a ja ciągle rozmyślałam o tym, kogo nigdy nie będę mieć.
- Jaka ja byłam głupia – powiedziałam i nie wiedzieć czemu pocałowałam go. To był impuls.
- Majka nie, proszę nie baw się mną – powiedział odrywając się ode mnie
- Przepraszam… Tomek… Ja podczas tego wypadku zrozumiałam, że jesteś dla mnie strasznie ważny. Kiedy przerwało nasze połączenie odchodziłam od zmysłów.  Gdyby cos Ci się stało nie wiem co bym zrobiła. Przepraszam Cie za to wszystko. Jaka ja byłam ślepa. Ciągle byłeś obok mnie, a ja ślepo patrzyłam na tego piłkarza… raniąc Ciebie. Nie chciałam.. wybacz mi. Tomek, naprawdę jesteś dla mnie strasznie ważny. Wybaczysz mi?
- Myślisz, że byłbym w stanie Ci nie wybaczyć? Majka, przecież ja Cię kocham! Jak mógłbym Ci nie wybaczyć? – powiedział, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przytuliłam się tylko do niego i w takiej pozycji trwaliśmy do czasu, gdy pielęgniarka wyprosiła mnie z sali, ponieważ pora odwiedzin dobiegła końca…

Dziś Tomek wychodzi ze szpitala. Z samego rana wstałam i zabrałam się za pieczenie jego ulubionego ciasta. Chciałam mu jakoś wynagrodzić to wszystko...Kiedy już to zrobiłam przebrałam się po czym udałam się do szpitala odebrać mojego Tomka.
- Hej, jak się czujesz?- zapytałam kiedy weszłam do środka
- Cześć Majka - podszedł do mnie i zbliżył się do moich ust, by po chwili pocałować mnie w policzek - Dobrze. Czuję się bardzo dobrze, bo jesteś tutaj.
- Jedziemy? - zapytałam zabierając jego torbę.
- Czemu nie skręcasz? - zapytał kiedy przejeżdżaliśmy przez skrzyżowanie
- Jedziemy do mnie. Upiekłam Twoje ulubione ciasto i jeszcze zjesz obiad u mnie, bo przecież nie będziesz się sam męczył z tą ręką, a szpitalne jedzenie nie jest takie dobre.
- Zamówiłbym sobie jakąś pizzę, albo coś. Nie rób sobie kłopotu.
- To żaden kłopot dla mnie.
Weszliśmy do domu, zjedliśmy moje ciasto i zaczęliśmy rozmawiać. Na początku rozmowa jakoś nam się nie kleiła, a ja tak bardzo chciałam wszystko naprawić, chciałam, żeby było jak dawniej, ale cokolwiek zaczynałam mówić brakowało mi słów, żeby wyrazić co czuję. Tomek chyba to zauważył, więc zaproponował oglądanie filmu. Nie powiem, początkowo bardzo mi to pasowało, ale potem... ciągle czułam jego spojrzenie na moim ciele. Przecież on mnie kocha, ja też... powinnam. On tyle znosi dla mnie. To nie jest w porządku, aby on cierpiał przeze mnie.
Przysunęłam się bliżej niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Chciałam, aby... sama nie wiem co wtedy chciałam. Doszło do tego, że znowu się pocałowaliśmy.
- Tak cholernie mocno Cie kocham - powiedział. Spodziewałam się, że to powie...
- Też Cie kocham - odpowiedziałam i dodałam w myślach "ale nie w taki sposób w jaki ty tego oczekujesz ode mnie"







Kilkanaście dni potem
Minął już ponad miesiąc. Razem z Tomkiem jesteśmy szczęśliwą parą. Tomek jest szczęśliwy i to się liczy. My, nadal zachowujemy się tak jak przedtem, ale teraz jest trochę inaczej z mojej strony... Czasem czuję się na prawdę niezręcznie, lecz po chwili to mija.
- Majka, kochanie, pamiętasz, że jutro idziemy na mecz?
- Jakbym mogła zapomnieć o czymś takim. Borussia ponad wszystko! Echte Liebe!
- Jesteś wspaniała, wiesz?
- Oj juz nie przesadzaj - powiedziałam i w tym momencie zadzwonił telefon - Pójdę odebrać. Przepraszam Cię na moment. To mama.
- Pozdrów ją ode mnie




- No cześć mamuś, co słychać?
- Dzwonię, bo muszę ci coś ważnego powiedzieć - westchnęła
- Stało się coś? Tato jest chory? - zapytałam zatroskana o zdrowie swojego ojca, przecież on ciągle chorował..
- Nie, nie z tatą wszystko w porządku po części. Majka, wiesz, ze my zawsze chcemy dla Ciebie jak najlepiej? - zawiesiła głos
- Mamo mów, bo zaczynam się martwić!
- Tato nie przeszedł kolejnych badań lekarskich. Szef zadecydował, że dla jego zdrowia będzie najlepiej ja przejdzie na wczesna emeryturę.
- Jeśli to ma mu pomóc to dobrze, co w tym złego?
- Chodzi o to, że to oznacza, że nie będziemy Ci już mogli wysyłać tyle pieniędzy jak niedawno. Jego emerytura nie jest wysoka i...
- Mamuś, nie przejmuj się tym. Znajdę sobie prace. Dam radę.
- My jednak nie chcielibyśmy Cie tak obarczać.
- Mamo, jestem już dorosła. Poza tym i tak nosiłam się z tym, żeby zacząć pracować.  Pozdrów tatę ode mnie.
- Dobrze, to ja już kończę, jeszcze muszę obiad ugotować.
- To ja już Cie nie zatrzymuję. Albo wiesz co? Tomek Was pozdrawia.
- Dziękujemy, pozdrów go również od nas.
- Dobrze, pa.. - powiedziałam i rozłączyłam się

Od razu po zakończeniu rozmowy z mamą przekazałam wszystko mojemu chłopakowi. Tomek obiecał mi, że pomoże mi w szukaniu pracy. Najpierw jednak chciał abyśmy zamieszkali razem. Wtedy, zmniejszylibyśmy opłaty, a ja nie musiałabym iść do pracy. Ostatecznie udało mi się wymigać uzasadniając to tym, że to jeszcze dla mnie za wcześnie. Tak na prawdę nie wiem czy kiedykolwiek będę gotowa zamieszkać z Tomkiem. Jeszcze kiedy nie byliśmy razem... wtedy zgodziłabym się bez zastanowienia, ale teraz sytuacja jest zupełnie inna. Byłoby mi całkiem niezręcznie. Znam Tomka już długo i wiem, że nie mógłby mnie skrzywdzić. Przecież on mnie kocha... Teraz sama już nie wiem czy dobrze postąpiłam będąc z nim, ale kiedy spoglądam na jego uśmiechnięta twarz i te iskierki w oczach czuję, że dobrze robię... Tomek się o mnie troszczy. Nie mogę na niego narzekać i to w tym wszystkim jest najgorsze...





Dziś od samego rana szukałam pracy. Szczerze? Miałam wszystkiego dosyć! Ciągle miałam za male doświadczenie, albo nie miałam odpowiednich kwalifikacji, albo byłam po prostu za młoda. Przecież ja mam dopiero 20 lat, jestem po liceum na pierwszym roku studiów. Jak miałam zdobyć doświadczenie? Dobijało mnie to wszystko. Mój zapał do pracy był odwrotnie
proporcjonalny do chęci zatrudnienia mnie przez pracodawców. 
Chcąc zrobić sobie przerwę udałam się na spacer po parku, którego celem było dojście pod Idunę. Zawsze kiedy chciałam pomyśleć lub odpocząć przychodziłam pod stadion. Nie wiem dlaczego. Po prostu uspokajało mnie to. Nagle mój wzrok przykuła kartka wisząca na tablicy ogłoszeń przed stadionem, na której było coś napisane wielkimi literami. Podeszłam bliżej, aby sprawdzić dokładniej co to. Okazało się, że było to ogłoszenie w sprawie pracy. Ucieszyłam się. Postanowiłam złożyć swoje CV również tutaj. Pewnie i tak mnie nie przyjmą, ale przynajmniej będę miała świadomość tego, że spróbowałam. Kiedy już złożyłam potrzebne dokumenty udałam się do mieszkania, gdzie miał czekać na mnie Tomek. Obiecałam mu przecież wspólny obiad dzisiaj.  Gdy wróciłam, jego jeszcze nie było "pewnie jest w pracy jeszcze" - pomyślałam. Czekałam godzinę, lecz nie wrócił. Dzwoniłam, ale nie odbierał. Zadecydowałam, ze nie będę dłużej na niego czekać. Zjadłam, zebrałam się i udałam na wykłady. 

Minął tydzień, a do mnie odezwał się tylko jeden pracodawca. Tak, zostałam kelnerką. Może to nie jest praca moich marzeń, ale na początek mi wystarczy. Przecież jestem i tak zatrudniona na miesiąc w zastępstwie za pewną kelnerkę.  Moja szefowa jest strasznie miła. Obiecała, że godziny pracy zostaną dostosowane do moich studiów. Jestem jej strasznie wdzięczna za to! Dam jakoś radę, prawda? Dodatkowym atutem jest lokalizacja. Kawiarnia ta znajduje się blisko stadionu, a więc również blisko mojego mieszkania. Kto wie? Może spotkam kogoś ciekawego?


Co do Tomka... teraz to on jest strasznie dziwny i tajemniczy.  Zaczęliśmy spędzać ze sobą strasznie mało czasu. Ja rozumiem, on pracuje, ja pracuję, a do tego jeszcze moje studia, ale przecież można wygospodarować trochę czasu dla nas, tak? Czasem wydaje mi się, że ode mnie woli swoich kolegów. Nie powiem, przyjaciele są ważni w życiu, ale ja też jestem jego przyjaciółką i dziewczyną. Jestem albo byłam...

______________________________________

A więc moja kochano bloggerko Dago, jak obiecałam jest trochę dłuższe.
Specjalnie dla Ciebie szybciej!
Mam nadzieję, że się spodoba.
Jesteście? Komentujcie :) To bardzo pomaga.
Buziole :***

3 komentarze:

  1. Daga kochanie:*** nie lubię swojego imienia:(
    Rozdział fantastyczny. Mimo tego, że płakałam łzy przestały lecieć, gdy Tomek powiedział co czuje. Szkoda, że nie ze wzajemnością;(((
    Bardzo podoba mi się ta długość ;))
    Kocham Cię i dziękuję:***

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo i już jest perfekcyjnie :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Anonimko J <3 jestem z Ciebie dumna. Aż łezka kręci się w oku. Trudno uwierzyć, że zaczynałyśmy razem, mnie niestety złapał leń, a ty nadal w tym siedzisz.
    Kocham Cię <3
    Czuję się rozczarowana tym, że nie jest to HSM :(
    a wspominałam już jak BARDZO CIĘ KOCHAM?
    Ogólnie bardzo mi się podoba, chociaż ja wybrałabym inny repertuar, wiesz szkolote, old makdonalds te sprawy <3
    A tak na zakończenie chcę powiedzieć, że bardzo Cię kocham :****
    Jeszcze dodam, że jestem Anonimka D jakbyś miała jeszcze jakieś wątpliwości co do tego kto pisze :D
    KOCHAM <3 :*

    OdpowiedzUsuń