"No wiesz, ślub, wspólny dom, dzieci..."
Czasem bywa tak, ze potrzebujemy na chwile odetchnąć. Pobyć samemu, żeby wszystko przemyśleć, albo porozmawiać z kimś. Problem pojawia się wtedy, gdy nie mamy do kogo się zwrócić z naszym problemem. Wtedy czujemy dziwną pustkę. Staramy się odciąć od rzeczywistości i pomyśleć nad tym wszystkim. Zastanowić się nad tym, co zrobiliśmy źle i co możemy poprawić, bo przecież często to my sami jesteśmy powodem naszych niepowodzeń obierając zły kierunek. Ciągle rozdrapujemy stare rany, nie dostrzegając jak bardzo tym ranimy innych, tych, którzy są nam bliscy...
Był już wieczór. Nie wiedząc co ze sobą zrobić nadal
płacząc błąkałam się po Dortmundzie. Teraz, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, jak
ważny jest dla mnie Tomek Nicole musiała wszystko zniszczyć.
Zmęczona już długim spacerem usiadłam na ławce obok jakiegoś
chłopaka, by choć na chwilę
odpocząć. Wędrowałam tak już może z dwie godziny, więc nogi miały mnie prawo boleć... Ów nieznajomy był w kapturze,
dlatego nie mogłam stwierdzić jak wyglądał. Szczerze? Nie obchodziło mnie to. Normalnie bałabym się, ale teraz... Teraz wszystko mi już było obojętne. Gdy
usiadłam on spojrzał na mnie, wyciągnął słuchawki
z uszu i zaczął rozmowę.
- Przepraszam, wiem, ze nie powinienem, ale nie potrafię
patrzeć jak kobieta płacze. Może mogę jakoś pani pomóc? - zapytał podając mi chusteczki
- To miłe z pana strony, ale mi nikt nie pomoże… - odparłam ledwo słyszalnie
- Może chcesz się wygadać? Niektórzy mówią, że to pomaga.
- A Tobie? Tobie to kiedyś pomogło? - zapytałam przechodząc na "Ty"
- Tak – odparł po
chwili namysłu – może nie rozwiązało problemu, ale poczułem się wtedy lepiej,
ale jeśli nie chcesz mówić nie będę nalegał. Nic na siłę, prawda? – powiedział i
nastała chwila krępującej ciszy.
- Czasem jest po prostu
tak, że jesteś strasznie zagubiony w życiu, nie wiesz co masz zrobić i masz
wszystkiego dosyć. Czasem los chce nam pomóc stawiając na naszej drodze
drugiego człowieka, który pomaga nam wyjść z dołka. Czujesz się przy nim po prostu dobrze. Zaczynasz zapominać o tym
wszystkim co się działo. Stajecie się sobie coraz bliżsi. Jesteście wspaniałymi
przyjaciółmi, a w dniu kiedy uświadamiasz sobie, że to jednak coś więcej, ze ta
osoba jest dla Ciebie strasznie ważna dostajesz kopa od losu. Wchodzisz do
szpitalnej sali po kilku godzinach niepewności co się z nim działo i co widzisz?
Widzisz jak całuje się z dziewczyną której nienawidzisz. On też jej
nienawidził, przynajmniej tak Ci mówił. Wiesz jak ja się wtedy czułam? Wiesz
jak ja się czuję teraz? Wiesz? Nie wiesz jak to jest – powiedziałam i łzy
spłynęły mi po policzku. Chłopak nic nie powiedział. Nigdy w życiu jeszcze nie miał takiej sytuacji.
Przytulił mnie do siebie i pozwolił mi się wypłakać w jego ramię. Wiedział, że jego słowa nic nie pomogą.
Nie wiedział jak to jest, ale domyślał się jak może mi być ciężko. Chciał mi pomóc, czułam to, ale zupełnie nie wiedział jak.
- Przepraszam Cię – powiedziałam pochlipując.- nie znamy się,
a ja robię Ci tyle kłopotu. Przepraszam – rzekłam odsuwając się od niego.
- To dla mnie żaden kłopot. Naprawdę.
- I tak wiem, ze nie powinnam Ci zajmować tyle czasu.
Siedzimy tu już ponad godzinę. Na pewno miałeś wiele ważniejszych spraw do
załatwienia, a ja? Tylko niepotrzebnie zatrzymałam Cie tutaj. Powinnam iść już
do domu. Dziękuję za wszystko.
- Sama? O tej godzinie? Przecież już prawie północ!
- No i co? Dortmund to spokojne miasto. Poza tym jestem już duża, poradzę
sobie
- Pozwól mi Cię odprowadzić, proszę – powiedział. W tym
momencie miałam przeczucie, że chłopak czuł się za mnie w pewnym sensie odpowiedzialny. Nie mogłam tego
logicznie wytłumaczyć. Po prostu tak czułam.
- Nie trzeba. I tak za dużo czasu Ci zajęłam. Mogłeś odejść,
mogłeś zostawić mnie samą, mogłaś się mną nie przejąć, ale zrobiłeś to. Nie
znasz mnie, ale zostałeś i pomogłeś mi. Dlaczego?
- Mogę wiedzieć jak Ci na imię?
- Majka – odpowiedziała nieco zbita z tropu
- Majka – powtórzył – śliczne imię… wracając do tematu.
Droga Maju.. czasem już tak po prostu jest. Widzisz jak ktoś jest smutny i
musisz mu pomóc. Czujesz, że powinieneś to zrobić, ale nie wiesz dlaczego. Po
prostu chcesz. Tak mów Ci serce. I ja nie mówię tego, bo mi Cię żal. Musiałem to zrobić. Tak mnie
wychowali w domu…
- Dziękuję, bardzo Ci dziękuję – powiedziałam i przytuliłam go
– naprawdę bardzo mi pomogłeś. Pójdę już do domu – pocałowałam
nieznajomego w policzek i pożegnałam się.
- Masz, ubierz. Zimno jest - powiedział podając mi swoją kurtkę
- Nie trzeba - powiedziałam lekko zmieszana. Nie powiem miło mi się zrobiło. Chłopak jednak nie zmienił swojego zdania. Po chwili postanowiłam ubrać jego kurtkę.
- Tak jak myślałem, owiniesz się w nią co najmniej dwa razy, ale przynajmniej będzie Ci cieplej
- Oj już nie przesadzaj - odparłam uśmiechając się
- To gdzie mieszkasz?
- Na Tumweg
- Nie daleko stadionu
- A no wiem, nie muszę się męczyć z dojazdami. Mogę sobie spokojnie na piechotę przejść.
- Chodzisz na mecze? - zapytał lekko zdziwiony
- A co w ty dziwnego?
- Nie, no nic. Gdybym nie wiedział, że jest ktoś w twoim życiu taki ważny oświadczył bym Ci się tutaj.
- Ale Ty głupi jesteś - zaśmiałam się - A co byś zrobił gdybym się zgodziła?
- No wiesz, ślub, wspólny dom, dzieci...
- Głupek - nie wiem dlaczego, rozśmieszał mnie. Może to przez jego teksty. Nie wiem. Przy nim czułam się jakoś dziwnie swobodnie i spokojnie.
- To tutaj - powiedziałam kiedy staliśmy pod moim blokiem. - Skoro już mnie odprowadziłeś, to może w ramach rewanżu dasz się zaprosić na herbatę? - zapytałam
- Może innym razem. Nie chcę robić kłopotu - rzekł. no to mnie teraz załatwił
- Przecież to ja Tobie narobiłam strasznie dużo kłopotu - odparłam - ale skoro nie chcesz, proszę - oddałam mu jego kurtkę. - Dziękuję za miło spędzony czas - przytuliłam go, pożegnałam się i weszłam do mojego bolku.
Po przekroczeniu progu od razu udałam się do sypialni. Byłam strasznie zmęczona tym całym dniem, ale dzięki temu spotkaniu poczułam się znacznie lepiej. Nie przeszkadzał mi nawet fakt, ze nie wiedziałam kim był ten chłopak, ani jak wyglądał (miał kaptur na głowie). Chciałam tylko, żeby ktoś ją wysłuchał i zrozumiał, a on właśnie bezinteresownie to uczynił. Cieszyłam się, że właśnie dzisiaj go spotkałam. Szkoda tylko, ze pierwszy i ostatni raz…
_____________________________________
Hej.
Jeśli pomyliłam nazwę ulicy przepraszam bardzo. Tak podały wszechwiedzące Google :P
No to chyba tyle ode mnie ;)
Miłego (?) czytania
Buziole :***
nieznajomego w policzek i pożegnałam się.
- Masz, ubierz. Zimno jest - powiedział podając mi swoją kurtkę
- Nie trzeba - powiedziałam lekko zmieszana. Nie powiem miło mi się zrobiło. Chłopak jednak nie zmienił swojego zdania. Po chwili postanowiłam ubrać jego kurtkę.
- Tak jak myślałem, owiniesz się w nią co najmniej dwa razy, ale przynajmniej będzie Ci cieplej
- Oj już nie przesadzaj - odparłam uśmiechając się
- To gdzie mieszkasz?
- Na Tumweg
- Nie daleko stadionu
- A no wiem, nie muszę się męczyć z dojazdami. Mogę sobie spokojnie na piechotę przejść.
- Chodzisz na mecze? - zapytał lekko zdziwiony
- A co w ty dziwnego?
- Nie, no nic. Gdybym nie wiedział, że jest ktoś w twoim życiu taki ważny oświadczył bym Ci się tutaj.
- Ale Ty głupi jesteś - zaśmiałam się - A co byś zrobił gdybym się zgodziła?
- No wiesz, ślub, wspólny dom, dzieci...
- Głupek - nie wiem dlaczego, rozśmieszał mnie. Może to przez jego teksty. Nie wiem. Przy nim czułam się jakoś dziwnie swobodnie i spokojnie.
- To tutaj - powiedziałam kiedy staliśmy pod moim blokiem. - Skoro już mnie odprowadziłeś, to może w ramach rewanżu dasz się zaprosić na herbatę? - zapytałam
- Może innym razem. Nie chcę robić kłopotu - rzekł. no to mnie teraz załatwił
- Przecież to ja Tobie narobiłam strasznie dużo kłopotu - odparłam - ale skoro nie chcesz, proszę - oddałam mu jego kurtkę. - Dziękuję za miło spędzony czas - przytuliłam go, pożegnałam się i weszłam do mojego bolku.
Po przekroczeniu progu od razu udałam się do sypialni. Byłam strasznie zmęczona tym całym dniem, ale dzięki temu spotkaniu poczułam się znacznie lepiej. Nie przeszkadzał mi nawet fakt, ze nie wiedziałam kim był ten chłopak, ani jak wyglądał (miał kaptur na głowie). Chciałam tylko, żeby ktoś ją wysłuchał i zrozumiał, a on właśnie bezinteresownie to uczynił. Cieszyłam się, że właśnie dzisiaj go spotkałam. Szkoda tylko, ze pierwszy i ostatni raz…
_____________________________________
Hej.
Jeśli pomyliłam nazwę ulicy przepraszam bardzo. Tak podały wszechwiedzące Google :P
No to chyba tyle ode mnie ;)
Miłego (?) czytania
Buziole :***
Dlaczego tak krótko??!! Ej ;(( będę płakać;(( a ogólnie rzecz biorąc ten chłopak to nie jest przypadkiem Moritz??!!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam Dagrasia :**