niedziela, 19 października 2014

Rozdział 8






"Marco  świetnie całujesz i jesteś wspaniałym człowiekiem, ale..." 









Majka pobiegła za swoją przyjaciółką do mieszkania uprzednio żegnając się z Tomkiem. Reus przesadził. Zdecydowanie. Nie powinien był całować Vanessy. Ona się załamie, to było pewne. Vanessa kiedy tylko przekroczyła próg mieszkania od razu skierowała się do łazienki. Zamknęła się na klucz. Nie chciała nikogo widzieć. Zbyt mocno ją to bolało. Już kiedyś ja ktoś zranił. Nie mogła pozwolić na to, by stało się to drugi raz. Położyła się na podłodze i zaczęła płakać. Nic innego nie mogła zrobić.
- Vanessa, otwórz drzwi - odezwała się Majka, która zorientowała się, że jej przyjaciółka właśnie tam pójdzie
- Idź sobie.
- Vanessa, ja chce tylko porozmawiać
- Ale ja nie chcę.
- Jego tutaj nie ma
- Na pewno? - zapytała uchylając lekko drzwi.
- Tak, na pewno - powiedziała wchodząc do łazienki - Powiesz mi?
- O czym?
- Ty i Marco?
- Nie ma mnie i Marco. Jestem ja i gdzieś dalej on...To za szybko ja jeszcze nie chcę - mówiła przez łzy nie patrząc na swoją przyjaciółkę. - Ja przyjechałam tutaj, żeby odpocząć, a nie szukać związków. Tym bardziej, że Marco jest rozpoznawalny wszędzie... A co ja będzie tak samo jak z Alex'em? Ciągle nas będą fotografować, ja znowu tego nie zniosę, ciągle będziemy się kłócić? Nie, to zdecydowanie nie dla mnie. Myślisz czemu wyjechałam z Londynu? Nie chciałam robić Alex'owi kłopotu. Ciągle pisali tylko że nie tak jestem umalowana, że buty nie pasują do torebki, albo że w dresie chodzę do sklepu. Nie mogłam patrzeć jak Alex się martwi tym, że mi smutno. Musiałam go zostawić i wyjechać. Dla jego dobra. Poza tym nie układało nam się. Zostaliśmy przyjaciółmi, takimi prawdziwymi. Przyjechałam do Dortmundu, żeby odpocząć. Jest mi żal Marco, ale ja nie mogę. Majka rozumiesz, nie mogę...
- Vanessa, ja Cię rozumiem - powiedziała przytulając przyjaciółkę. 
- Dziękuję, że jesteś. 
- Wytłumaczysz mu? 
- Nie. Nie teraz. Potrzebuję trochę czasu.
- Tylko potem żeby to nie była wieczność.
- Majka, ja wiem, że ty zawsze starasz się żeby było dobrze dla wszystkich, ale tym razem pozwól mi być egoistką. Chociaż ten jeden raz...



Od tamtego feralnego wydarzenia minęło sporo czasu. Marco kilka razy był u mnie w barze. On jest strasznie tym wszystkim załamany, a mi jest go tak bardzo szkoda. Próbowałam rozmawiać z Ness, ale ona nie chce nic słyszeć  o Reusie. Jest jej ciężko, ale jemu również.  Nie mogę patrzeć jak oboje cierpią. 
- Majka, bądź tak dobra, daj mi wasz adres.
- Marco, wiesz że nie mogę. Ona mnie zabije. 
- Jeśli Ty tego nie zrobisz pójdę do Moritza. On wie gdzie mieszkasz, a ja wiem, ze Vanessa mieszka z Tobą 
- Dobra masz - rzekłam głośno wzdychając, gdy podałam mu karteczkę z zapisanym adresem.
- Dzięki, dzięki, dzięki. Jesteś wielka.
- Marco?
- Tak? - zapytał odwracając się do mnie, gdyż właśnie zbierał się do wyjścia.
- Nie zrób nic głupiego, proszę.
- Obiecuję! - odpowiedział bardzo pewnie i wyszedł.
Wariat, tak z niego jest totalny wariat. Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś był tak bardzo zakręcony na punkcie dziewczyny.  On ją kochał i to bardzo. Chyba nawet bardziej niż Alex. Od Jack'a słyszałam, że już sobie znalazł nową dziewczynę. No cóż... tak czasem bywa. Tylko szkoda że Ness cierpi. Nawet Szczęsny nie potrafił jej pomóc, a to już jest zły stan. W Londynie, on był jej najbliższym przyjacielem. Nadal jest, ale wiadomo, ciężko na odległość, sama o tym wiem...

Po skończonej pracy udałam się do domu gdzie czekała na mnie moja przyjaciółka. Zastałam ją siedzącą w salonie z bukietem kwiatów w rekach. Płakała... "Marco" - to była moja pierwsza myśl, kiedy zobaczyłam ją w takim stanie.
- Majka? - spojrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczami
- Tak, to ja... On tu był, prawda?
- Nie... Przysłał kwiaty i list. Ty mu dałaś adres, prawda?
- Tak, to ja. Przepraszam, musiałam to zrobić.
- Rozumiem. On napisał, że chce się spotkać. Powiedział, że codziennie o 20 będzie czekał u Ciebie w barze. Ja nie mogę jeszcze.
- On zrozumie.
- Powiesz mu jutro, że nie przyjdę?
- Jutro nie idę do pracy, mam wykłady...
- A no tak. Przeproś go ode mnie jak będziesz w pracy, dobrze?  Albo nic nie mów.
- Sądzisz, że to będzie fair w stosunku do niego?
- Nie, dlatego... daj mu ten list. - podała mi kopertę - chciałam mu wszystko powiedzieć prosto w oczy, ale nie mogę...
- Jasne. Masz moje słowo.


Dwa dni później

Dochodziła właśnie 15:40. Ubrałam więc sweter oraz buty i wyszłam do pracy. Kiedy tylko zmieniłam swoja poprzedniczkę ludzie zaczęli się schodzić. Jak zwykle.. Nie wiem dlaczego, ale mniej więcej od 16:30 przez ponad godzinę ruch w barze/kawiarni - nadal nie wiem jak to nazwać - robił się większy.
Około 19.40 właścicielka poprosiła mnie do siebie do gabinetu. Na blat postawiłam więc znaczni z napisem "przerwa" i udałam się do mojej pracodawczyni.
- Wzywała mnie Pani - powiedziałam stojąc w drzwiach
- Wejdź i usiądź, proszę - powiedziała
- O co chodzi? - zapytałam nieco przejęta.  Chyba wiedziałam o co chodzi.
- Pani Maju, ja jestem bardzo zadowolona z Pani pracy, aczkolwiek pamięta Pani, co było w umowie?
- Tak, pamiętam - odparłam. Czyli nadchodzi to, czego najbardziej się obawiałam
- Mówię to dlatego, iż właśnie minął Pani okres próbny i jestem zmuszona się z Panią pożegnać
- Oczywiście, rozumiem - odparłam przygaszona
- Gdyby była inna sytuacja, ja nie robiłabym tego, ponieważ jestem bardzo zadowolona z Pani, ale nie stać nas, by mieć tylu pracowników.
- Oczywiście, ja wszystko rozumiem
- Proszę tutaj podpisać - rzekła podając mi dokument świadczący o rozwiązaniu pracy
- To wszystko? - zapytałam chcąc wrócić do pracy
- Tak, tutaj są pani referencje.
- Dziękuję - odparłam wstając.
- I jeszcze jedno... Może już Pani wrócić do domu.
- Do widzenia - odpowiedziałam, zza baru zabrałam swoją torebkę i miałam zamiar wyjść, lecz w drzwiach wpadłam na Reusa
- Cześć Majka, już wychodzisz? - zapytał wesoło
- Tak wyszło
- A Vanessa, ona nie przyjdzie, prawda?
- Marco, przykro mi.
- Ja nic nie rozumiem. Wiem, źle postąpiłem całując ją, ale przecież nie może się o to gniewać całą wieczność.
- Marco, tutaj nie tylko o to chodzi.
- A o co? Proszę, powiedz mi.
- Mam coś dla Ciebie od niej - odparłam wręczając mu list - A teraz wybacz, chciałabym już wrócić do domu.
- Stało się coś?
- Zwolnili mnie, ale to nie ważne... Lepiej czytaj ten list. Tam się wszystkiego dowiesz.
- Majka, strasznie mi przykro. - przytulił mnie - Odprowadzę Cię
- Miło z Twojej strony, ale to nie jest dobry pomysł. Mój chłopak jest strasznie zazdrosny  jest w stanie przywalić każdemu, kto się do mnie zbliży.
- Pamiętam go. Był z Tobą na meczu . Już wtedy coś mi nie pasowało. Nie uważasz, że to trochę chore?
- Chyba tak, ale ja nie mam serca go zostawić. W gruncie rzeczy to dobry chłopak. No nic, czas na mnie.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. Trzymaj się
- Ty też! - odpowiedział, a ja udałam się do domu.
W sumie słowa Marco zaczęły mnie zastanawiać. Tak... nasz związek jest trochę chory, ale Tomek jest ze mną od zawsze. Doskonale mnie rozumie, opiekuje się mną. Przy nim czuję się bezpieczna. Nie mogę go zostawić.
- Wróciłam.
- Co tak szybko? - zapytał Tomek
- Co Ty tutaj robisz?
- Przyszedłem Cie odwiedzić. Nie cieszysz się?
- Cieszę się. Jasne, że się cieszę.
Jesteś jakaś smutna. Stało się coś?
- Nic
- Majka?
- Zwolnili mnie, lepiej?
- Majka, tak mi przykro - przytulił mnie
- Nie kłam, cieszysz się
- No trochę tak, nie mówiłem, że tak będzie?
- Mówiłeś.
- To co, lody?
- Zawsze wiesz czym mi poprawić nastrój. I za to Cię kocham - powiedziałam składając pocałunek na jego ustach.



*W mieszkaniu Marco*


Piłkarz po spotkaniu ze swoją przyjaciółką długo spacerował po pobliskim parku. Majka nareszcie dała mu odpowiedź na wszystkie jego pytania, a on, on po prostu był się otworzyć tą kopertę. Bał się tego, co tam może przeczytać. Po kilkunastu minutach piłkarz postanowił wrócić do domu, aby tam przeczytać wszystko to, co napisała Vanessa.

"Marco,
wiem, że nie wszystko jest tak jak być powinno.Przepraszam, że mówię Ci to wszystko w takiej formie, ale ja nie potrafię. Ciężko jest mi to wszystko opisać, jeszcze trudniej byłoby mi to powiedzieć Ci wprost. Ale może po kolei. Na początku, bardzo dziękuje Ci za kwiaty. Były śliczne.
Po drugie, Marco, jesteś wspaniały, ale ja jeszcze nie jestem gotowa na związki. Kiedyś mieszkałam w Londynie. Moje życie było wspaniale. Byli tam moi rodzice, przyjaciele oraz mój chłopak. Poznaliśmy się przez mojego tatę - pracował jako fizjoterapeuta w Arsenalu. Niby banalne spotkanie, ale tak wyszło. Alex, był kochany, zawsze mogłam na niego liczyć, ale.. był znanym piłkarzem. Ja pokochałam go jako zwykłego człowieka, nie piłkarza. Wszystko miedzy nami było wspaniale, dopóki media nie wkroczyły pomiędzy nas. Kiedy przestaliśmy się ukrywać, na każdym kroku czekał na mnie ktoś z aparatem. Każdy komentował jak się ubieram, co jem, jak wyglądam...To wszystko było strasznie denerwujące. Ja stałam się nieznośna, ciągle się kłóciłam z Ox'em...No i się rozstaliśmy. Trochę przeze mnie, trochę przez niego.
Chodzi mi o to, że nie chciałabym tego przeżywać drugi raz. Przynajmniej nie teraz. Nie chcę być znowu kontrolowana przez wszystkie portale plotkarskie. Wiem, należy mieć gdzieś co inni myślą, ale ja nie chce żeby inni wiedzieli co robię na każdym kroku. Z resztą Ty sam chyba coś o tym wiesz.
Podsumowując, Marco, ja na prawdę nie chcę Cie ranić, wspaniale mi się z Tobą rozmawia, świetnie całujesz  i jesteś wspaniałym człowiekiem i piłkarzem, ale sam rozumiesz.
Przepraszam Cię bardzo.
Twoja Vanessa."

Marco skończył czytać i po prostu odjęło mu mowę. Vanessa jeszcze bardziej zyskała w jego oczach. Ona jest wspaniała. Widzi w sławnych osobach ich prawdziwe twarze. To, co jest najważniejsze. Reus wiedział, że nie powinien teraz naciskać na Vanessę, ale i tak nie odpuści. Jeśli nie może zdobyć jej uczucia, sprawi, by dziewczyna obdarzyła go zaufaniem i przyjaźnią.



~***~
Cześć,
No to tyle...


3 komentarze:

  1. Jejki biedny Marco i Vanessa:(( Kochają się, a nie mogą być razem, bo Vann się boi. Mimo. że jestem uprzedzona do Reusa to ma u mnie plusa za to co powiedział Majce, bo jej związek na prawdę jest dziwny :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie obiecałam, że przeczytam i własnie to zrobiłam....:**** uwielbiam Cię <3 a tak w ogóle to ściągasz mnie na złą drogę....miałam się uczyć na francuski...ale nie żałuję, że to przeczytałam :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam tego bloga przypadkowo, ale chyba zacznę zaglądać tu częściej. :)
    Przeczytałam wszystkie rozdziały żeby mieć rozpoznanie. Powyższy rozdział jest bardzo fajny. Mam nadzieję, że między Marco a Vanessą będzie dobrze.
    Ściskam, Mania. :*

    PS. Zapraszam do siebie!! http://robert-eliza-story.blogspot

    OdpowiedzUsuń