wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział 5









Aniele, tak wiele dla Ciebie bym zrobił!









Jest 23:47. Nie widziałam się z Tomkiem przez ostatnie trzy dni, nie odbierał moich telefonów. Martwiłam się o niego. Był moim chłopakiem, a co więcej przyjacielem. Musiałam wiedzieć co się z nim dzieje. Takie zachowanie nie było do niego podobne. 
Siedziałam w jego mieszkaniu na sofie kiedy usłyszałam skrzypienie drzwi.
- Tomek, Tomek to Ty? - zapytałam
- Majka, a co Ty tutaj robisz? 
- Tomek, ja martwię się o Ciebie. Nie odbierasz moich telefonów, nie wiem co się z Tobą dzieje!
- Przepraszam, ukradli mi telefon kochanie.
- Nie mogłeś mi powiedzieć? Chyba wiesz gdzie mieszkam! - zapytałam podirytowana
- Kocie, już się tak nie denerwuj. Złość piękności szkodzi - przysunął się do mnie i objął mnie w pasie.
- Piłeś - odparłam czując smród alkoholu. 
- Majeczko, tylko troszeczkę - rzekł przysuwając się do mnie jeszcze bliżej. 
- Tomek, wytrzeźwiej, proszę. Idź spać.
- A buzi na dobranoc dostanę? 
- A co ty mała dzidzia? 
- Tak! - odpowiedział z uśmiechem 
- W Takim razie Tomusiu marsz do łazienki a potem do łóżeczka spać bo już dawno po dobranocce. 
- Ale Majka, no!
- Teraz lepiej? - zapytałam po uprzednim złożeniu pocałunku na jego ustach
- Mhm..
- To teraz chcę Cię widzieć w łóżku!
- W łóżku mówisz? - zapytał robić w moim mniemaniu dziwną minę
- Tomek, bez podtekstów, tak? - westchnęłam
- Och. dobrze no.. To może już zostań u mnie. Dochodzi 00:40
Po długim zastanowieniu ostatecznie zostałam. Porozmawiałam jeszcze z Tomkiem na temat jego ostatniego zachowania. Obiecał, ze się poprawi, ale czy na pewno? Czy w takim stanie można racjonalnie decydować o swoim życiu? Nie sądzę. Wydaje mi się, że mój monolog pójdzie na darmo.


Rano tak bardzo nie chciało mi się wstać. Byłam strasznie wykończona wczorajsza rozmową. Liczę no to, że Tomek choć trochę zrozumiał i zakodował moje wczorajsze słowa. Tak bardzo na to liczyłam. Przekręciłam się na drugą stronę łóżka, by przytulic się do mojego chłopaka, lecz moja ręka nie dosięgła go. Otworzyłam wiec oczy, założyłam okulary po czym zobaczyłam, że jego tutaj nie ma. Wyciągnęłam z jego szafy spodenki i koszulkę, przebrałam się i właśnie w tym momencie Tomek pojawił się w drzwiach.
- O już wstałaś. Chyba mój mega idealny plan nie wypali - zrobił smutną minkę
- Chcesz mnie utuczyć jeszcze bardziej niż jestem, a potem porzucić? - zapytałam spoglądając na tace którą trzymał w dłoniach
- Zaraz utuczyć.. Przygotowałem śniadanko. I tyle. - usiadł obok mnie - Majka, ja chciałem Cie przeprosić. Wiem, ostatnio zachowuję się jak totalny idiota, ale to dlatego, że ja tak bardzo Cię kocham. Nie chcę Cie stracić. Wiem, moje zachowane jest paradoksalne. Do teraz nie wierzę, że jesteś ze mną. To jest po prostu niewiarygodne. Majka, uwierz mi - ja dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko. Ja Cię kocham.
Uwierzyłam mu. Kolejny raz. Co z tego będzie? Nie wiem. Czy dobrze postąpiłam? Wydaje mi się, że tak. Nie chcę go ranić, ale tez nie mogę pozwolić na to, by on ranił mnie. Ja tez mam uczucia.... Nie jestem człowiekiem z sercem z kamienia.

Zaufałam mu. I co? Po kilku dniach on znowu pokazał jaki jest.. Było dobrze, a zawsze zaczyna być nie tak jak powinno. Boli mnie to.. Boli, kiedy bliska mi osoba przestaje mi ufać. Ja zaufałam Tomkowi. On mi już nie do końca..



Minął już tydzień jak pracuję. Tomkowi się to oczywiście nie podoba, bo "jego dziewczyna nie będzie pracować przy barze". Ciągle miał jakieś obiekcje co do mojej pracy i prawie zawsze kończyło się to kłótniami. Jak teraz.
- Majka, kochanie moje największe - tymi słowami przywitał mnie, gdy wróciłam z uczelni - może jednak nie idź do tej pracy. Poradzimy sobie...
- Tomek, rozmawialiśmy już o tym - odparłam zrezygnowana
- Jest tyle innych ofert, a Ty musiałaś iść właśnie do baru
- Kochanie, tylko tam mnie przyjęli
- Wiesz co się tam dzieje? Pijani faceci będą się do Ciebie przystawiać - rzekł. Prawda.. ta moja kawiarnia bardziej przypominała bar, ale ja nie miałam zamiaru rezygnować z tej pracy.
- Tomek, tam jest ochrona!
- Ale Majka oni będą chcieli z Tobą
- Tomek, czy ty mi nie ufasz? - przerwałam mu. Już miałam tego serdecznie dosyć. Ciągle to samo "Majka, bo cię zgwałcą, bo będą na Ciebie patrzeć, bo będą Cię namawiać" ile można? Ciągle ta sama śpiewka!
- Majuś... to nie jest tak - odparł ze skruchą w głosie aha! czyżby odzywały się w nich jakieś normalne uczucia?
- A jak jest? Ciągle wysyłasz mi jakieś aluzje. Sądzisz że jestem puszczalska?
- Wcale tak nie powiedziałem
- Ale pomyślałeś. Ciągle dajesz mi to do zrozumienia.
- Zachowujesz się jak dziecko - odparł
- Nie Tomek, to Ty zachowujesz się jak dzieciak. Sądzisz, ze jestem zdolna do zdrady?
- A może i jesteś - krzyknął mi prosto w twarz. Tego już było za wiele.
- Przesadziłeś... Nienawidzę Cię! - krzyknęłam wybiegając z mieszkania mocno trzaskając drzwiami. Wołał mnie, ale ja nie chciałam go słuchać. Byliśmy razem niecały miesiąc , ale ja nie potrafiłam z nim już wytrzymać. Wszystko się zmieniło. Odkąd Tomek dowiedział się, ze będę barmanką on stał się nie do zniesienia. Fakt, czasem będą tam wpadać jacyś kibice, ale w razie czego jest ochrona i nic mi się nie stanie.


Byłam wściekła na Tomka. Jak on mógł mi nie ufać? To jest niedorzeczne.  Biegnąc przez park zaczęłam rozmyślać nad tym wszystkim. Nie zmienię pracy tylko ze względu na Tomka. Przecież ja jej potrzebuję.

Nagle, poczułam jak kropelki deszczu spadają mi na twarz. Postanowiłam udać się do klubu karate w którym trenuję. Potrzebowałam dać upust swoim emocjom, a to zawsze mi pomagało.
Przemoczona bez odpowiedniego stroju weszłam na halę. Miałam szczęście, ponieważ na recepcji stał Matti - mój dobry znajomy. Od razu przywitał mnie szerokim uśmiechem i użyczył swojego stroju, abym mogła spokojnie oddać się treningowi. O nic mnie nie pytał. Wiedział, że jeśli będę chciała sama powiem mu o co chodzi i własnie za to go uwielbiałam. Na nic nie nalegał i zawsze potrafił pomóc.

- Majka, Tomek dzwonił, szuka Cię - rzekł Matti przerywając mój trening
- Nie mów, że powiedziałeś że tutaj jestem.
- Nie do końca, ale powiedział, że i tak tutaj przyjdzie
- On jest niemożliwy... Muszę stąd iść, przepraszam.
- Majka, co się tak właściwie stało?  - zapytał zatrzymując mnie - o co Wam poszło?
- O moją pracę. Nie podoba mu się, że pracuję za barem, a ja przecież potrzebuję tej pracy...
- Wiesz... gdybym miał taka laskę u boku też bym nie chciał żeby pracowała za barem.
- Matti, ty też? - zapytałam podirytowana
- Majka, on jest o Ciebie po prostu zazdrosny, ale nie chce Ci tego powiedzieć.
- Jane.. Dzięki za radę, a teraz wybacz, muszę iść się przebrać i jak najszybciej stąd uciekać zanim on tutaj przyjdzie. Jak na razie nie mam ochoty go oglądać.
- Uważaj na siebie!  - rzucił, a ja udałam się do przebieralni, a potem od razu pokierowałam się do wyjścia. Pech chciał, że na schodach spotkałam Tomka!
- Majka! Porozmawiaj ze mną.
- Nie mam ochoty, jak mogłeś? - spojrzałam mu w oczy
- Daj mi wytłumaczyć - zastawił mi wyjście
- Masz 5 minut, potem zejdź mi z drogi
- Tutak mam mówić? - zapytał zdziwiony
- A gdzie? Zegar tyka... - powiedziałam ledwo powstrzymując się od płaczu. Okropnie nie lubiłam się kłócić, a co dopiero z najbliższymi. Było mi ciężko być taką twardą..
- Kochanie wróć ze mną do domu.
- Kochanie? Po tym jak mnie nazwałeś nazywasz mnie kochaniem?
- Majka, to nie tak... ja po prostu wciąż nie wierze że Ty ze mną jesteś. Ja Cię ta bardzo kocham i jestem tak cholernie zazdrosny. - rzekł, a mi się zrobiło się cieplej na sercu. Czułam, ze mówi to wszystko szczerze.
- Nie mogłeś tak od razu powiedzieć?
- Mogłem, ale przecież to takie niemęskie. - jejku, przez to wszystko zaraz się totalnie w nim zakocham... przecież to takie słodkie! - Majka, aniele, tak wiele dla Ciebie bym zrobił.
- Wracamy do domu? - zapytałam chwytając go za rękę
- Wracamy - powiedział, po czym przytulił mnie i pocałował w czoło. Znowu dziwne ciepło ogarnęło moje ciało. Ja chyba go kocham, chyba zawsze go kochałam, tak prawdziwie, nie jak brata, jak chłopaka, ale zawsze jakoś tą miłość do niego tłumaczyłam sobie jego troską, albo sama nie wiem czym.
Kiedy wróciliśmy do domu Tomek przed wejściem kazał mi zamknąć oczy. Już sam ten gest mnie zaskoczył, ale kiedy weszliśmy do mieszkania przeżyłam jeszcze większy szok. Cały mój pokój był w kwiatach. Dosłownie wszędzie były róże w przeróżnych kolorach,a do tego lampki wokół lustra. Ten widok był cudowny! 
- Tomek, to jest cudowne! Kiedy to to zrobiłeś? Skąd wiedziałeś?
- Miałem małego pomocnika.
- Nie musiałeś, kocham Cię - rzekłam, a potem złożyłam na jego ustach pocałunek. Tak już ze mną jest. Strasznie późno doceniam ludzi, którzy są blisko mnie, ale cieszę się, że w ogóle to nastąpiło.
- A może teraz zdradzisz swojego pomocnika?
- Niee e
- Osz Ty, ale jesteś - "uderzyłam" go w ramię. - To musiała być Vanessa! Dzwoniłeś do niej, prawda?
- Nie, kochanie. Ona dzwoniła do Ciebie chyba z 10 razy. Zostawiłaś telefon, więc w końcu postanowiłem odebrać. Mam na dzieję, że się nie gniewasz.
- Nie, nie. A co chciała?
- Przylatuje jutro. Prosiła żebyśmy ją odebrali. No w sumie żebyś Ty ją odebrała.
- Jejku ale się cieszę! Tak dawno jej nie widziałam! Musze jej tyle rzeczy opowiedzieć
- Majka, rozmawiacie codziennie na skype - odparł
- Ale to nie to samo - powiedziałam na co mój chłopak się tylko zaśmiał - No co się śmiejesz? - rzekłam, a on znowu się uśmiechnął. Tomek wiedział, ze Ness jest dla mnie bardzo ważna. To w końcu moja przyjaciółka. Poznałyśmy się jeszcze w Polsce na jednym z moich pokazów karate. Kiedyś, właściwie do 17 roku życia wiązałam moją przyszłość z tym sportem, lecz później doznałam złamania i już nigdy nie powróciłam do mojej dawnej dyspozycji. Teraz, kiedy mam ochotę wracam na hale trenować, ale tylko i wyłącznie rekreacyjnie. 
Co do Ness jak wspominałam poznałyśmy się na jednym z moich pokazów karate w Łodzi. Ness podczas przerwy w naszym pokazie śpiewała. Jej głos był niesamowity. Podeszłam do niej i tak się zaczęła nasza znajomość. Później nasze drogi nieco się rozeszły, ponieważ ona wyjechała do Londynu. Tam też miała pracę i znalazła pracę, ale często się odwiedzamy! Przyjaźń jest bardzo ważna... Dla mnie ogromnie!


- Słońce, to co teraz robimy? - zapytałam
- Wszystko co zechcesz. 
- Ja to bym tutaj tak sobie po prostu poleżała. Zmęczona już jestem.
- Ok, zgadzam się. 
- Cieszę się, że jesteś. Na prawdę. Ale nie rób mi tak więcej. Musisz mi ufać. Nasz związek powinien być oparty na zaufaniu. Nie może być tak, ze ja idę do pracy, a Ty mi mówisz, ze ja nie potrafię być Ci wierna. Nawet nie wiesz jaki mi to sprawia ból.
- Tak, Majka ja wiem. Przestanę. Obiecuję
- Mam nadzieję. Wiesz, ze ja w tym barze tylko na półtorej miesiąca. Potem umowa mi się kończy. Znajdę inna prace. Ta jest tak na start. Pomyśl, gdzie mnie zatrudnią? Przecież ja jestem tyko po liceum. Mam maturę, ale nic więcej. 
- Jesteś bardzo mądra.
- Nie
- Majka, oboje to wiemy. Świetnie zdałaś maturę.
- Matura nie jest wyznacznikiem wiedzy.
- Obje wiemy, że jesteś. Znajdziesz jeszcze dobrą pracę, bo na nią zasługujesz. Zobaczysz.
- Czyli już nie będziesz zazdrosny?
- Jasne, że będę. Zawsze, ale już nie będę tego tak okazywał.
- I nie będziesz robił mi ciągłych wyrzutów?
- Nie będę.

Miłość w życiu jest ważna. Często dostrzegamy ją za późno, ale kiedy już ją odkryjemy starajmy się ją pielęgnować i nie pozwolić na to, by zaginęła. Zaufałam po raz kolejny Tomkowi. Teraz zupełnie nie wiem czy dobrze robię. A jeśli zerwałabym z nim? Nie darze go takim uczuciem jak on myśli, okłamuję go... ale z drugiej strony, ja nie chce go skrzywdzić. Tomek jest dla mnie ważny, bardzo mi pomógł kiedyś, ale nie wiem czy to dobry pomysł żyć w tym chorym związku. Jeśli ciągle ma być taki zaborczy? Nie to niemożliwe. On się zmieni i będziemy szczęśliwi. Przynajmniej on. Na pewno...

________________________
Hej, mam dla Was kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba!
A więc czytajcie, komentujcie :)
Buziole :**